Było sobie raz jedno królestwo. W tym królestwie wszyscy szykowali się na Święta Bożego Narodzenia. Miał się bowiem odbyć wtedy w zamku wielki bal, na którym mieli wybrać narzeczoną dla młodego księcia. Słudzy sprzątali i czyścili, ogrodnicy ozdabiali, a biedni kucharze… całymi dniami i nocami gotowali i piekli. A właściwie to głównie piekli. Już dziesięć dni i dziesięć nocy, ponieważ królowa kazała im upiec tysiąc rodzajów świątecznych ciast.
Gdy kucharze usłyszeli, czego królowa od nich chce, o mało nie zemdleli. Już sama myśl o takiej pracy ich męczyła! Tysiąc ciast. Po co to komu będzie? Przecież nikt nie zje tyle ciast! Mogą przecież podać pieczone świnki, gęsi, kaczki, gołębie, różne rodzaje sosów i przetworów, kompoty i czekolady. Ale tyle rodzajów ciast? Próbowali to wytłumaczyć królowej, ale ta nie dawała za wygraną. Tysiąc rodzajów i koniec!

Kucharze piekli już całymi tygodniami, sprowadzili pomocników, a królowa surowo ich kontrolowała. Nie chciała zhańbić się przed gośćmi. Przecież obiecała, że na jej świątecznym balu będzie tysiąc rodzajów ciast i chciała dotrzymać słowa. Kucharze ledwo to zdążyli. W dniu świątecznego balu na stole w sali stało dokładnie tysiąc rodzajów ciast. Karmelowe, waniliowe, czekoladowe, kokosowe, owocowe, duże, małe, kolorowe, ozdobione.
Słudzy nie wierzyli własnym oczom. Myśleli, że umarli i znaleźli się w słodkim niebie. A podobnie nie mogli w to uwierzyć goście, którzy zaczęli przybywać do zamku. Najpierw myśleli, że ciasta są sztuczne, lecz gdy królowa ich poczęstowała, rzucili się na nie, jakby miesiąc nie jedli. Wpadali na siebie, odpychali się, przekrzykiwali się jak baby na targu.
Nikogo nie obchodził król ani królowa, a nawet biedny książę. Ten tylko z rozpaczą przyglądał się, jak szlachetne księżniczki z całego świata zajadały się jak pozbawione rozumu. Wcale nie zwracały na niego uwagi, nie chciały ani tańczyć, ani rozmawiać. Chciały tylko jeść.
Tak skończyła się świąteczna uroczystość z tysiącami rodzajów ciast. Goście przejedli się, aż bolały ich brzuchy, kucharze namęczyli się jak nigdy wcześniej, królowa zrozumiała swój błąd, a książę się nie znalazł kandydatki na żonę.