Jesienią dzieje się wiele różnych rzeczy. Przyroda dostosowuje się do zimowej pogody, a także zwierzątka muszą się jakoś na nią przygotować. Niektóre szykują się do zimowego snu, inne gromadzą zapasy jedzenia, a część ptaków odlatuje do ciepłych krajów.
Na przykład gęsi. Jednak życie wędrownych ptaków wcale nie jest takie proste. Czasem wystarczy, że w stadzie pojawi się ktoś, kto jest trochę egoistyczny, a już zaczynają się kłopoty. O tym właśnie przekonała się dziś gęś o imieniu Mery.
Była kapitanem całego stada. Musiała pilnować, aby nikomu nic się nie stało, aby nikt się nie zgubił i aby wszystkie gąski ładnie doleciały tam, gdzie miały. Pewnego dnia, gdy stado szykowało się do odlotu, zaczęto odliczanie. W mgnieniu oka odkryto, że kogoś brakuje. Mery już zaczęła się denerwować. Zastanawiała się, czy wyrobią się w czasie z podróżą, kiedy nagle… przyleciała ostatnia gęś.

“Hildo!” zawołała z irytacją kapitan Mery. “Znowu jesteś spóźniona! Gdzie byłaś? Za chwilę musimy wystartować. Nie możemy się opóźniać, zima jest tuż-tuż!” “Przepraszam… jakoś się zapomniałam…” tłumaczyła się niepewnie Hilda.
Mery była jednak zbyt zdenerwowana, by dłużej to roztrząsać. “Gęsi, każda na swoje miejsce!” rozkazała. “Na niebie utworzymy formację. Tylko tak uda nam się lecieć sprawnie, z dobrym oporem wiatru i bez marnowania sił. Lecimy!”
Całe stado wzbiło się w powietrze. Pięknie uformowało kształt strzały i zgodnie machało skrzydłami. Widok był zachwycający – jakby tańczyły w powietrzu.Jednak nie trwało to długo. Hilda znów zaczęła narzekać. Nie podobało jej się, że była na samym końcu. I zaczęła narzekać. „Mery, dlaczego to ja muszę być z tyłu?!“. Mery jej jednak nie słyszała, więc Hilda ruszyła za Mery. Przedzierała się do przodu: „Ja i ostatnia. Przecież mam z wszystkich największą szybkość i siłę. Dlaczego to ja muszę stać z tyłu,” lamentowała Hilda, próbując wyprzedzić wszystkich.
Ale gdy tylko zaczęła przelatywać nad innymi, gęsi zaczęły się na nią złościć i krzyczeć: „Hej, nie wyprzedzaj. Dlaczego nie jesteś na swoim miejscu, my też nie wyprzedzamy. Tak się nie robi.” Hilda jednak je zignorowała i leciała dalej. Jednak gdy tak przesuwała się do przodu, wiatr między skrzydłami gęsi zmienił kierunek i rzucił nią na inną stronę. Było to na dużej wysokości i z dużą prędkością, więc przy tym uderzeniu wiatru Hilda skręciła skrzydło. Ból przeszył ją aż do końców piór, a Hilda zaczęła powoli tracić prędkość i w końcu upadła.
Kiedy inne gęsi to zobaczyły, wszystkie szybko do niej przyleciały i próbowały jej pomóc. Ostatecznie przez resztę drogi dzielnie ją niosły. Zmieniały formacje i prędkość w zależności od potrzeb. Nie było łatwo nieść Hildę na swych skrzydłach przez całą drogę, aż na południe kontynentu. Mimo to, jej przyjaciółki się nie poddały. Przecież tak właśnie postępują przyjaciele.
Kiedy dotarły do ciepłych krajów, skrzydło Hildy leczyło się jeszcze długo potem. Ale była szczęśliwa, że już jest w cieple i że wszystko dobrze się skończyło. Już nigdy nie chciała się kłócić ani wyprzedzać. I chociaż wciąż myślała, że ma najwięcej siły i najlepszą szybkość, postanowiła, że to nie znaczy, że musi ją wykorzystywać tylko poprzez bycie pierwszą w formacji. Z tyłu też można być ważnym. Ponadto jej przyjaciółki gęsi pokazały jej o wiele większą siłę, niż może mieć samodzielny osobnik, gdy przez cały czas niosły ją razem i nie zostawiły jej na pastwę losu.