Dzielny pies Elwin

W starej chatce w pobliżu gęstego, ciemnego lasu mieszkał mały piesek imieniem Elwin. Obok chatki Elwina stała stara, obskurna chata, w której mieszkał jego pan, zły czarodziej o imieniu Ambrosius. Elwin był jednak bardzo smutnym pieskiem, ponieważ nigdy nie doświadczył, jak to jest mieć prawdziwego przyjaciela. Czarodziej wcale nie lubił swojego psa.

Często wysyłał go do ciemnego lasu po różnego rodzaju zioła lub jagody, których potrzebował do swoich magicznych, ale bardzo niebezpiecznych eliksirów. Podczas swoich eksperymentów Ambrosius często marzył o tym, jak kiedyś będzie rządził całym ciemnym lasem i jak każde stworzenie w lesie będzie posłuszne tylko jemu. Ambrosius bał się lasu, więc wysyłał tam tylko Elwina. Często opowiadał psu o swoich strasznych planach, a Elwin bardzo bał się dnia, w którym jego magia stanie się tak potężna. Pies więc często przynosił swojemu panu niewłaściwe zioła i niewłaściwe jagody. Elwin wymieniał je bowiem na podobne, aby czarodziejskie zaklęcie nie działało. Był mądrym i odważnym psem, ale nikt nie wiedział, że to właśnie on próbuje chronić cały las przed złymi czarami swojego pana. Jedyną rzeczą, która sprawiała, że Elwin był szczęśliwy, były noce, kiedy patrzył w niebo pełne magicznych, migoczących świateł. Chociaż Elwin nie rozumiał, czym są te magiczne światła, miał nadzieję, że może gdzieś za głębokim lasem czeka na niego lepsze życie, gdzie znajdzie prawdziwych przyjaciół. Kiedy zasypiał, jego jedynym towarzystwem była śnieżnobiała sowa, która siedziała na dachu domku i huczała na dobranoc. 

Bajka dla dzieci Dzielny pies Elwin
Dzielny pies Elwin, Annie I.

Pewnej ciemnej nocy, gdy księżyc spał, a gwiazdy wesoło migotały na niebie, Elwin usłyszał głośne uderzenie i wołanie z chaty czarodzieja. Szybko podskoczył na swoich brązowych łapach i wybiegł ze swojej budy, aby zerknąć w okno i zobaczyć, co się dzieje w chacie czarodzieja.

– Ty, ty głupi psie! Zmieniłeś moje zioła! Oszukałeś mnie! – syczał ze złości czarodziej, gdy wertował księgę magii, drugą ręką mieszając fioletową, bulgoczącą miksturę. Elwin był przerażony i zamarł, nie mogąc się ruszyć, aż jego brązowa sierść stanęła mu na głowie. Ambrosius zauważył psa w oknie i szybko przeszedł przez ciemną chatę w kierunku drzwi.

– Czekaj, co ja mam z tobą zrobić? – krzyknął gniewnie, ale jego czarna peleryna zahaczyła pechowo o garnek z miksturą i cała mikstura rozlała się na ciemną drewnianą podłogę, parząc stopy czarodzieja.

– Ach!!! – krzyknął czarodziej, skacząc z bólu. Pies bardzo bał się tego, co będzie dalej.

– Idź, musisz przed nim uciekać, teraz jest twój czas! Nie bój się, idź! – powiedziała sowa do Elwina.

– Boję się… – wyjąkał pies.

– Pójdę z tobą, ale musimy się spieszyć, póki czarodziej jest zajęty! – ponaglała go śnieżnobiała sowa.

Elwin zebrał odwagę i szybko zeskoczył z parapetu. Sowa poleciała w niebo, a mały piesek podążył za nią w głąb lasu.

– Złapię cię! – Drzwi chaty otworzyły się i czarodziej krzyknął na Elwina. Stał w progu, machając swoją magiczną różdżką na małego pieska. Na szczęście różdżka nie zadziałała. Sowa zaprowadziła małego pieska w bezpieczne miejsce, a Elwin biegł tak szybko, jak tylko łapy niosły. Nawet gdy nie mógł, biegł dalej i dalej. Gdy byli już prawie na końcu ciemnego lasu, słońce powoli wkraczało na niebo. Sowa zatrzymała się i przysiadła na gałęzi wysokiego drzewa.

– Możemy odpocząć – powiedziała. – Jesteśmy bezpieczni. On już nigdy nas tu nie znajdzie. – I uśmiechnęła się do Elwina.

– Ja nie wiem, jak ci podziękować – powiedział jej tkliwie pies i usiadł na zielonej trawie. Zauważył, że ta część lasu nie była już tak ciemna i upiorna.

– Nie musisz mi dziękować. Obserwowałam cię codziennie, jak manipulowałeś ziołami i jagodami czarodzieja, jak dzielnie chroniłeś mój las, dlatego chroniłam cię każdej nocy, gdy spałeś – powiedziała mu mądrze sowa.

– Nie chciałem tylko, żeby rządził całym lasem i wszystkimi zwierzętami – odpowiedział Elwin.

– Wiem i wszyscy wiemy, opowiedziałam wszystkim o twoich dobrych uczynkach i odwadze – powiedziała sowa, a zza niej wyłoniły się rude wiewiórki. Niedźwiedzie zerknęły zza drzewa i nagle przybiegły małe króliczki.

– Dziękujemy! – powiedziały wszystkie zwierzęta, które przyszły na spotkanie ze swoim bohaterem.

– W zamian zbudujemy ci teraz budę tutaj, w naszym lesie, w której będziesz mógł z nami zamieszkać. I będziemy jedną wielką rodziną! – powiedziała wesoło mała brązowa łania i zaczęła się z nim bawić.

I tak zwierzęta i Elwin już nigdy nie słyszeli o złym czarodzieju, który tak bardzo bał się lasu, że chciał nim rządzić. Nie miał bowiem nikogo, kto przynosiłby mu składniki do jego eliksirów, więc nie mógł uprawiać magii. A nasz bohater, mały, dzielny piesek Elwin, był szczęśliwy dzięki gwiazdom na niebie i swoim przyjaciołom. Znalazł prawdziwych przyjaciół, którzy byli mu wdzięczni za to, że był odważny i przeciwstawił się swemu złemu panu, a tym samym uratował nie tylko las, ale i siebie.

4.8/5 - (50 votes)

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *