Legenda o mieczach krzyżackich

Gdy wielki władca Władysław Jagiełło spotkał się z Krzyżakami w bitwie pod Grunwaldem, na początku nic nie było przesądzone. Po stronie polskiej zgromadzili się wszyscy mężczyźni zdolni do bitwy, zarówno Polacy, jak i Litwini, by stawić czoła zagrożeniu, jakie wtedy stanowili Krzyżacy dla naszych terenów.

Ale wielki mistrz krzyżacki Ulrich von Jungingen miał do dyspozycji ogromne siły, znacznie lepiej wyszkolone niż polskie wojsko. Niejeden rycerz Władysława Jagiełły patrzył w ich stronę z przestrachem, niepewny, czy taką armię w ogóle da się pokonać.

Nasz król miał jednak po swojej stronie wierność całego ludu, nadzieję i wiarę w zwycięstwo. Wiara ta była tak wielka, że nawet pycha Krzyżaków nie mogła jej pokonać.

Bajka na dobranoc - Legenda o Mieczach Krzyżackich
Legenda o mieczach krzyżackich

Krzyżacy palili się jednak do bitwy i wydawało im się, że Polakom nieśpiesznie jest zaczynać. Choć przecież byli zakonem oddanym Maryi Pannie, tylko śmiali się, gdy polskie wojsko wraz z królem zaczęło śpiewać „Bogurodzicę”, pieśń Jej poświęconą.

 Wreszcie mistrz zakonu wysłał do Jagiełły posłańców z dwoma mieczami.

– Dajcie te miecze polskiemu królowi, bo może nie ma czym walczyć, skoro do bitwy się nie kwapi.

Była to wielka obraza. Dlatego tak uczynił, by zabić w królu i jego wojsku wolę walki, wyśmiewając ich możliwości.

Ale wielki Władysław Jagiełło patrzył w oczy posłańcom krzyżackim nieporuszony. A potem powiedział coś niezwykłego:

– Nie brakuje nam tu mieczów ani innej broni. Ale te także przyjmiemy. Niech staną się wróżbą naszego zwycięstwa na Bożą chwałę.

I może być tak, że to Bóg sam go natchnął, by wyrzekł te słowa. Bo gdy bitwa się rozpoczęła, polsko-litewskie wojska ruszyły do niej z taką mocą, że siły Krzyżaków rozbiły w pył.

A miecze, którymi mistrz krzyżacki chciał zakpić z polskiego króla, do dziś pozostają w naszym posiadaniu. Przypominają, że siła nie zawsze oznacza przewagę – czasem ważniejsze są wiara, determinacja i pokora.

4.4/5 - (53 votes)

1 komentarz

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *