Daleko, na wysokich klifach, znajdują się miejsca, w których orły mają swoje gniazda. Znajdują się one bardzo wysoko i nie można ich zobaczyć z ziemi. Tylko jeśli staniesz pod skałą, możesz zobaczyć, jak od czasu do czasu mama lub tata orła skądś wylatują, przeważnie w poszukiwaniu pożywienia.
Zostawiają swoje małe orły w gnieździe i odlatują, aby przynieść im coś dobrego do jedzenia. A ich dzieci rosną i stają się silne. Kiedy pisklęta są nieco większe, nadchodzi czas, aby samodzielnie wyleciały z gniazda, aby sprawdzić siłę swoich skrzydeł i nauczyć się fruwać.
W jednym z takich gniazd, na najwyższym szczycie skały, mieszkała rodzina orłów. Mama, tata i dwójka małych orląt. Nazywały się Beri i Rudek. Rudek, chociaż był w tym samym wieku co jego siostra Beri, był większy i miał więcej siły i odwagi. Bardzo kochał Beri i pomagał jej we wszystkim. Zachowywał się jak dobry starszy brat.
Kiedy nadszedł czas, aby spróbowali latać samodzielnie, Beri bardzo się bała. Stanęli na krawędzi gniazda. Oboje patrzyli w dół. Pod nimi była niewiarygodna wysokość. Rodzice byli za nimi. Cierpliwie czekali, aż jedno z nich zaryzykuje i poleci. Byli gotowi im pomóc. Rudek był tak podekscytowany, że już miał zrobić krok do przodu, ale kiedy spojrzał na Beri, nie mógł. Po prostu stała ze strachem w oczach, a jej skrzydła i nogi były sztywne. Nie mogła się ruszyć. Nie mogła. Rudek podszedł do niej o krok.
– Beri, co się stało? – zapytał ostrożnie.
– Rudek, nie mogę. Tak się boję. Jest to wysoko. Prawdopodobnie nigdy nie będę dobrym orłem.
Spuściła smutno oczy i cofnęła się o krok do gniazda. Rudek wiedział, że nadszedł czas. Że musi dziś odlecieć. Ale nie chciał lecieć bez swojej młodszej siostry. Wtedy coś przyszło mu do głowy. Musiał sprawić, by poczuła się bezpiecznie, by się nie bała. Powiedział jej więc:
– Siostrzyczko, polecę pod tobą. Jestem większy. Jeśli ci się nie uda albo po prostu będziesz się bała, będę cię niósł. Będę pod tobą cały czas, będę tam dla ciebie. Nie bój się.
Beri zebrała się na odwagę. Stanęła całkowicie na krawędzi gniazda. Nogi jej się zatoczyły, skrzydła zesztywniały. Kiedy spojrzała na wysokość pod sobą, nie mogła oddychać. Wtedy poczuła, jak jej młodszy brat delikatnie głaszcze ją po skrzydle i uśmiecha się do niej ciepło. Choć nic nie powiedział, wiedziała, że jej pomoże. Trzy, dwa, jeden i już. Oboje podskoczyli i dali się ponieść wiatrowi. Trzepotali skrzydłami najmocniej, jak potrafili. Przez cały czas Rudek leciał pod Beri, aby mógł ją nieść, gdyby przypadkiem nie dała rady. Czasami pomagał jej, gdy traciła równowagę. Wkrótce oboje latali jak wielkie orły. Ale Beri cieszyła się, że przy tym pierwszym kroku miała kogoś do pomocy.
Jeśli kiedykolwiek pójdziesz na wysokie klify i zobaczysz orły latające nad tobą, być może dwa z nich to Beri i Rudek. Poznasz je po tym, że zawsze latają blisko siebie. Są gotowe pomagać sobie nawzajem.
Dzieci śpią. Więc sukces. Bajak z przesłaniem o pomocy bratersko-siostrzanej. Tylko się siedmiolatka przyczepiła, bo najpierw młodsza jest siostra. Potem młodszy jest brat. A w między czasie są w tym samym wieku…
Bardzo mnie cieszy, że komentujesz! Każda uwaga jest cenna. Przynajmniej mam pewność, że ktoś to w ogóle czyta.
Należałoby przeczytać co się upisało. Konia z rzędem, kto mi powie które z rodzeństwa było starsze bo w bajce za każdym razem jest pisane inaczej. No i hit: Rudek był w tym samym wieku co jego młodsza siostra Beri. Ja wiem, że bajki są dla dzieci, ale czytają je dorośli. Trochę szacunku dla czytelnika.
Co tu dużo mówić… na szczęście Bajkokraj nie jest profesjonalną stroną z redaktorem naczelnym.
„chociaż był w tym samym wieku co jego młodsza siostra” aha…
Dzięki za komentarz, poprawione. 😅
Super 🙂