Dlaczego trzeba o wszystkim mówić mamie

W pewnym zamku o spiczastej wieży mieszkała sobie pewna księżniczka. Zamek miała bardzo duży i niewyobrażalnie piękny. Najpiękniejszą częścią tego zamku był ogród. Księżniczka, której było na imię tak jak Tobie, uwielbiała przechadzać się po ścieżkach w ogrodzie. Pewne miejsca były bardzo uporządkowane, a inne trochę zarośnięte. Najwyraźniej ogrodnikowi brakowało czasu, aby zająć się ogrodem, tak by każda jego część była tak samo ładna. Ale księżniczce to nie przeszkadzało. Uwielbiała te zarośnięte miejsca, ponieważ kojarzyły się jej z tajemnicą. Wiesz, one były bardzo porośnięte wysoką trawą, wyższą niż księżniczka. Księżniczka trochę bała się zapuszczać w te miejsca, mimo że była bardzo ciekawa, co skrywają. Ale przyszedł dzień, kiedy postanowiła spróbować wejść w tę wysoką trawę i zobaczyć, co w sobie kryje.

Tego dnia ubrała się w bluzkę z długim rękawem, długie spodnie, włożyła niebieski kapelusz na głowę, a na nogi kalosze. Zabrała też ze sobą na wypadek, gdyby zaczęło padać, parasol. I tak weszła najpierw do ogrodu, na ścieżkę, a potem podążyła do tej części ogrodu, w której była najwyższa trawa. Stanęła przed nią. Westchnęła, zastanawiając się, czy ma tyle odwagi, żeby to zrobić. Stwierdziła, że tak i po chwili zniknęła za ścianą trawy. „Ojej – pomyślała, wchodząc w trawę – zapomniałam powiedzieć rodzicom, że będę dzisiaj spacerować po ogrodzie… No cóż, teraz jest już za późno, żeby im powiedzieć!”

Po przejściu kilku metrów tymi wysokimi, żółtozielonymi trawami, zatrzymała się. Wzięła głęboki oddech. Powietrze wokół pachniało tak świeżo, po prostu świeżą zieloną trawą. I glebą. To był cudowny zapach. Uwielbiała go. Z namysłem zrobiła jeszcze kilka kroków do przodu. Nagle, ku jej zdziwieniu, ściana trawy się skończyła, a ona wyszła wprost… na małe jeziorko! Jaka niespodzianka, kto by pomyślał, że w jej ogrodzie kryło się jeziorko… Tego się nie spodziewała. Jeziorko było niewielkie, raczej taka sadzawka. Przed nią stał kamień, bardzo duży, na którym znajdowało się trochę mchu. Ale tak jakby zapraszał ją, żeby na nim usiadła. I już, już prawie miała na nim usiąść, gdy nagle zauważyła, że nie jest tutaj sama. Jej oczom ukazał się wąż. Był piękny! Zielonozłoty, pasował do tego miejsca bardzo, aż trudno go było zauważyć!

– Kim jesteś? – wykrzyknęła zaskoczona dziewczynka. – Jesteś bardzo pięknym stworzeniem!

– Jestem wężem. Mieszkam tu od kiedy się urodziłem. A ty, kim ty jesteś? Nigdy cię tutaj nie widziałem! – wysyczał wąż.

– Wężem? Nigdy nie widziałam żadnego węża! Ja jestem księżniczką i mieszkam w zamku, od kiedy się urodziłam! – odrzekła księżniczka. A potem po chwili zastanowienia dodała: – A ten ogród i wszystko, co tu się znajduje, jest moje i moich rodziców, króla i królowej!

– Ach tak – zaśmiał się wąż. – Ja nie jestem czyiś. Jestem swój.

– To nieprawda – zaoponowała księżniczka. – Moi rodzice mówią, że wszystko, co się znajduje w całym królestwie, należy do nas. Tak więc i ty. Więc musisz mi być posłuszny, bo jestem księżniczką.

Wąż bacznie się jej przyjrzał. Oprócz ogrodnika od czasu do czasu nie widział nigdy żadnego innego człowieka. Ale ogrodnik był duży i szeroki, a ta dziewczynka była mała. Niższa niż trawy wokół. Pomyślał, że to niemożliwe, żeby miał jej być posłuszny.

– A czy ktoś wie, że ty tutaj jesteś? – zapytał. Był bardzo sprytny, a coraz mniej podobało mu się towarzystwo dziewczynki, która twierdziła, że musi jej słuchać.

– Eeeemmm… – dziewczynka próbowała uniknąć odpowiedzi.

– Ach tak. Nikt nie wie, że tu jesteś… – wysyczał wąż. – Czy wiesz, że mogę cię ugryźć i już nigdy nie wrócisz do swoich rodziców?

– Rozkazuję ci mnie nie gryźć! – wykrzyknęła księżniczka. Ale już troszkę zbladła ze strachu. Nie przyszło jej na myśl, że w tych trawach mogło czekać na nią coś niebezpiecznego.

– Jesteś małą istotką i nie wiem, czemu miałbym słuchać twoich rozkazów – wysyczał wąż. – Jesteś taka malutka, bez problemu mogę cię ugryźć…

– Nie boję się ciebie! – odkrzyknęła księżniczka, ale w jej głosie słychać było, że tak naprawdę się bała. – Jesteś tylko małym stworzeniem, dlaczego miałbyś mnie ugryźć?

– Bo jestem szybki, szybki jak błyskawica, mam jad i mam zęby, a mój jad jest zabójczy – syczał wąż. – Może to ja powinienem ci rozkazywać? A ty być mi posłuszną?

– Nie rób tego! – pisnęła księżniczka, po czym rzuciła w jego stronę parasolką, którą zabrała z sobą, obróciła się na pięcie i zaczęła biec z powrotem przez trawy. Nie zatrzymała się, zanim nie dotarła do bram ogrodu. Odwróciła się za siebie i spojrzała, czy wąż jej nie goni. Na szczęście chyba zadowolił się parasolką, ponieważ nie było go nigdzie widać. Serce biło jej jak oszalałe. Złapała kilka oddechów i pobiegła do mamy.

– Mamo! – wykrzyknęła, widząc królową. – Tam w ogrodzie jest wąż!

Królowa aż usiadła z wrażenia. Nie spodziewała się takich groźnych stworzeń w swoim pięknym ogrodzie.

– Córeczko, a ty byłaś dzisiaj w ogrodzie? Gdzie go znalazłaś? – zapytała.

– Tak, mamo, byłam w ogrodzie. Chciałam zobaczyć, co jest w ogrodzie za wysoką trawą. Zapomniałam ci powiedzieć… tam była jakaś woda, kamień, a przy kamieniu był wąż! Mówił, że nie będzie posłuszny i że mnie ugryzie i że ma jad! – wyrzuciła z siebie jednym tchem księżniczka.

– Dziecko moje… Pod żadnym pozorem nigdy nie chodź w miejsca, które są niewidoczne. Zawsze powinnaś mi powiedzieć o swoich planach! – zganiła ją królowa. – Co by było, gdyby ten wąż cię ugryzł? Postąpiłaś nierozsądnie.

– Przepraszam, mamo, następnym razem już zawsze będę ci o wszystkim mówić – obiecała dziewczynka. – Ale teraz w ogóle boję się wejść do ogrodu. Co, jeśli znowu spotkam węża i mnie ugryzie?

– Skarbie, jeszcze dzisiaj porozmawiam z ogrodnikiem. Ale ty już nigdy nie wchodź w żadne zaniedbane trawy! Ogrodnik to wszystko będzie musiał uporządkować! – przyrzekła królowa.

– Dobrze, mamo. Nigdy już sama nie wejdę w żadne opuszczone i zaniedbane miejsce – przyrzekła księżniczka.

Jak powiedziała królowa, tak też się stało. Wezwano ogrodnika, który długo tłumaczył się, że ogród był zbyt wielki, żeby sam mógł się nim w całości opiekować. Dlatego zorganizowano mu pomoc i znaleziono jeszcze jednego ogrodnika. Stary ogrodnik był dobry i to nie była jego wina, że nie był w stanie porządkować całego ogrodu. Ale z drugim ogrodnikiem, dużo młodszym i szybszym, szybko doprowadzili cały ogród bez wyjątku do porządku. Po zakończeniu prac cała rodzina królewska wybrała się, aby ocenić teraz stan ogrodu. Dotarli także nad sadzawkę, nad którą znajdował się kamień. Ale węża na szczęście już tu nie było. Kiedy skoszono trawę, postanowił się wyprowadzić nad inne jeziorko, znajdujące się w lesie, dość daleko od królewskiego ogrodu. Stwierdził, że nie będzie miał już swojej prywatności po skoszeniu traw. Nad pięknie prezentującą się teraz sadzawką o błękitnej wodzie znaleziono parasolkę, którą księżniczka rzuciła w węża, kiedy od niego uciekała.

I taki z tej historii morał, moje drogie dziecko. Trzeba zawsze o wszystkim mówić swoim rodzicom. Nawet najlepszy pomysł warto przedyskutować z rodzicami. I nigdy nie wolno zapuszczać się w miejsca, w których nic nie widać. Można natknąć się na kogoś o złych zamiarach. Księżniczka miała dużo szczęścia, że wąż jej nie ugryzł, a wszystko tym razem szczęśliwie się skończyło. I wszyscy, także wąż, żyli długo i szczęśliwie jeszcze przez wiele następnych lat.

4.7/5 - (33 votes)

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *