W Szczebrzeszynie chrząszcz brzęczy w trzcinie.
Czubek nosa wyrasta spod kubka nosa.
Włosy w warkoczu splątane z wiatrem wstają do góry w głąb góry.
Król Karol kupił królowej Karolinie korale koloru koralowego.
Sto pięćdziesiąt pięć siedemdziesiąt siedem siatych sosen stoi na skraju suchego lasu.
Kiedy kot ma kaca, to kot z kacem.
Ruda lala pluje w łazienkę.
Wąsaty wąż w wodzie wąchał węch wąsko.
Szczebrzeszyniarz, grzech, zwątpienie, rewolucja.
W czasie suszy szosa sucha.
Kręci się gręźlami w gęstym gąszczu Grzegorz.
W czasie deszczu mokra sosna moknie jeszcze mocniej.
Zosia Samosia sos do sosu sama sobie zrobiła.
Tadeusz szuka teczki, Teczka Tadeusza szuka.
Z płotu na płot przeskoczył kozioł.
Trzydzieści trzy tłuste i tryskające tuptusie w tarapatach trząsły trzaskającymi trzcinami.
W czasie suszy szosa sucha, w czasie deszczu szosa mokra.
Krawcowa w kraju kraje bramkę korcem, kręci kręci, w kraju kraje.
W czasie deszczu woda chlapie na deski.
Paczę, taczę, płuczę, rżnę pacierza.
Jola mówi „wiesz”, Jola wiesz co Jola mówi.
Stół z powyłamywanymi nogami stoi pod skosem pod ścianą.
Węże niosły węża przez wiarę i niewiarę.
W czasie suszy strażak gasił szosę.
Na żółtym żołędziu śpi żółw.
Sto pięćdziesiąt pięć szpaków siedzi na płocie.
Trzydzieści trzy listki z trawy na trawniku leży.
W czasie deszczu zmywałam okna deszczownicą.
Pędził miś przez wieś, przepędził wszystkie drzewa.
Trawa ta trawa, to ta trawa, co wokół tej trawy, tu trawa.
Bocian białym brzuchem bije w bębenek.
Czerwony kwiat w oknie wiosennym.
Barykady kładą wkrótce, strażakowi czapkę włożą na czoło.
Zasnął stróż na wozie, wąż go żółcią w oczy.
Pszeniczne pole, łan lnu, konopie i koniczyny.
Wrona wronie oka nie wykole.
Trzydzieści trzy strosze straszyło na trzcinie.
Czyżby żaba zgrzybiała, gdy szczęśliwy i zadowolony do wody skacze?
Rzepa na łące, rzepka w ręce, rzepa rzepce w brzuszek skacze.