Dawno temu w dalekiej krainie żył biedny chłopiec. Nazywał się Aladyn. Każdego dnia spacerował po targach wśród ludzi, lubił ten zgiełk i chętnie patrzył na wszystkie piękne towary, które oferowali kupcy. Jednak mógł tylko patrzeć, on i jego matka byli biedni i nie mogli sobie na nic z tego pozwolić.
Pewnego dnia Aladyn spotkał na targu interesującego mężczyznę. Wyglądał jak bogaty kupiec z dalekich krajów, ale w rzeczywistości był to Czarodziej. Opowiadał Aladynowi historie pełne przygód. Chłopiec bardzo lubił ich słuchać i wieczorem opowiadał je matce.
– Nie wiem, Aladynie. – mówiła matka. – Ten człowiek mi się nie podoba. Historie ma ciekawe, co do tego nie ma wątpliwości, ale uważaj na niego. W ogóle go nie znasz, a jesteś taki ufny. Nie wszyscy ludzie są tylko dobrzy i uczciwi.

Następnego dnia Aladyn znowu spotkał Czarodzieja. Jego opowieści były jeszcze ciekawsze niż wczoraj. Potem zabrał Aladyna za miasto.
– Chciałbyś również przeżyć małą przygodę? – zapytał Czarodziej.
– Jasne, że tak. Ale tutaj w mieście trudno coś znaleźć.
– Tutaj jest wejście do podziemnej grobowca. Jesteś szczupły, więc się tam przeciśniesz.
– Nic tu nie widzę. Tylko skały i piasek. – zmarszczył się Aladyn na miejsce, które wskazywał czarodziej.
– Muszę powiedzieć hasło. To znaczy… zaklęcie. Jak tylko otworzy się wejście, wślizgniesz się tam i przyniesiesz mi starą lampę olejową. Tylko niczego innego tam nie dotykaj, jasne?
Aladyn miał jeszcze mnóstwo pytań, ale czarodziej już zaczął mamrotać magiczną formułę. Kamienie odsunęły się od siebie i otworzyły szczelinę tak wąską, że nawet Aladyn miał trudności, aby się przez nią przecisnąć.
Gdy tylko znalazł się na dole, otoczyła go ciemność i zatęchły zapach miejsca, do którego od dawna nikt nie wchodził. Kiedy przyzwyczaił się do półmroku, niemal usiadł z wrażenia. Wokół niego było tyle złota, biżuterii i drogocennych kamieni, że nie był w stanie się ruszyć. Czegoś takiego nigdy w życiu nie widział.
– No dalej, dalej. Leć po tę lampę i niczym się nie przejmuj! – krzyczał z góry Czarodziej.
Aladyn pobiegł na koniec grobowca po lampę. Wziął ją i niósł z powrotem. Wtedy jednak zauroczył go piękny pierścień. Nie mógł się oprzeć, podniósł go i założył na palec. laczego wziąć tylko pierścień? Jeszcze coś dla mamy, żeby już nie musiała się martwić. Nazbierał garść złota do kieszeni.
– Aladynie, pospiesz się! Otwór wkrótce się zamknie. Rzuć mi tę lampę. – nalegał czarodziej.
– Najpierw wyciągnij mnie na górę. – powiedział Aladyn, bo nie był aż tak głupi.
Czarodziej niechętnie wyciągnął Aladyna na górę, wyrwał mu z rąk lampę i próbował go zepchnąć z powrotem do dziury. Udało mu się to, ale Aladyn zdążył mu zabrać lampę i wpadł z nią do grobowca. Szczelina się zamknęła, Czarodziej miał pecha.
Aladyn siedział otoczony ciemnością i zastanawiał się, dlaczego dla czarodzieja taka stara zakurzona lampa była tak ważna. Pogładził ją, aby zetrzeć kurz, gdy nagle lampa zaczęła się trząść. Aladyn ostrożnie położył ją na ziemi i obserwował, jak z dziobka lampy wydobywa się dym. Ten uformował się w postać mężczyzny w dziwnym ubraniu.
– Jestem dżinem tej lampy. Kto mnie przywoła, temu służę. Czego sobie życzysz, mój panie? – odezwał się duch.
– Dlaczego masz na sobie różową spódniczkę dla dzieci i piracki kapelusz? – zapytał go podejrzliwie Aladyn.
– Przepraszam, ale w lampie jest strasznie nudno. Muszę się jakoś zabawić. Poczekaj, przebiorę się.
Dym wsiąkł do lampy i w okamgnieniu dżin powrócił. Tym razem wyglądał już normalnie.
– Teraz życzenie. Spełnię, cokolwiek zechcesz.
– Naprawdę? – Aladyn mu nie wierzył. – To niech się pojawię w domu z porządnym kawałkiem skarbu, który się tu wala.
Ani się nie obejrzał, a już był w domu z pieniędzmi. Uściskał matkę i oboje cieszyli się, że będą mieli się dobrze.
– Będę bogaczem! Będę mógł poprosić o rękę córkę sułtana! – cieszył się Aladyn.
Córka sułtana, Jaśmina, podobała mu się już od dawna. Widywał ją, gdy jeździła powozem główną drogą przez targ. Jak postanowił, tak też zrobił.
Sułtan się zgodził, ale miał jeden warunek.
– Dam ci moją córkę za żonę. Ale musisz jej zbudować piękny Pałac, jakiego nikt inny nie ma.
Aladyn tylko się uśmiechnął. Z magiczną lampą to przecież nie będzie problem. Dał dżinowi wskazówki i pałac w mgnieniu oka stanął na miejscu. Jaśmina była zadowolona, ponieważ młody Aladyn również jej się podobał.
Nikt nie podejrzewał, że Czarodziej knuje plan, jak odzyskać swoją lampę. Wieści o bogaczu, który zbudował pałac z niczego, nie umknęły jego uwadze i doprowadziły go na trop Aladyna. Przebrał się za biednego kupca z lampami olejowymi i wyruszył przed pałac.
– Stare lampy za nowe! Świetny interes! Wymienię wasze stare lampy na nowe!
Księżniczka Jaśmina to usłyszała. Aladyn nie był w domu, więc wzięła ich starą lampę, żeby ją wymienić. Nie miała pojęcia, że drzemie w niej jakiś dżin. Wymieniła lampę. W tym momencie pałac zniknął razem z Jaśminą. Czarodziej ją porwał gdzieś do swojej kryjówki.
Aladyn chciał od razu wyruszyć na poszukiwanie Jaśminy, ale dokąd miałby się udać? Na szczęście był sprytny i przypomniał sobie o pierścieniu, który wtedy zabrał z grobowca. Skoro była magiczna lampa, to mógł być i pierścień. Od razu zaczął go pocierać i rzeczywiście, po chwili przed nim stanął kolejny dżin, nieco mniejszy niż ten z lampy, i czekał na jego życzenie.
Ledwie Aladyn to wypowiedział, pałac wrócił wraz z Jaśminą i Czarodziejem. Czarodzieja złapali żołnierze, a sułtan kazał go zamknąć w więzieniu.
Od tego czasu wszyscy tam żyli dobrze. Aladyn nigdy nie zapomniał, że był biednym chłopcem, nie stał się zarozumiały i zawsze starał się pomagać tym, którzy znaleźli się w potrzebie.