Jest sobie pewna piękna łąka. Rosną tam kwiaty o różnych kolorach i zapachach. Trawa jest najbardziej zielona na świecie. Każdy liść i każda roślina, która tam rośnie, wygląda jak z bajki.
Każdego dnia stado owiec przychodzi na tę łąkę ze swoim pasterzem. Cieszą się dobrą trawą, odpoczywają i wygrzewają się na słońcu. Jest ich dokładnie sto. Pasterz, który z nimi chodzi, zawsze je liczy przed wyjściem i przed powrotem do domu. Zna je wszystkie. Wszyscy myślą, że wyglądają tak samo, ale pasterz wie, która jest która. Kocha je i opiekuje się nimi najlepiej, jak potrafi.
Pewnego dnia, gdy wracał z łąki ze swoimi owcami, zaczął je liczyć przed stodołą i skończył z liczbą 99. Brakowało mu jednej. Ostrożnie obszedł je wszystkie, przyglądając się im i zastanawiał się, której brakuje.
– No tak. Najmniejsza i najbardziej ciekawska. Mała czarna z białymi nogami – powiedział do siebie.
Spojrzał w niebo i wyglądało na to, że wkrótce się ściemni. Musiał się pospieszyć. Musiał ją znaleźć, zanim zrobi się ciemno. Zamknął wszystkie pozostałe owce, by zapewnić im bezpieczeństwo, i ruszył w drogę. Rozglądał się, ale nigdzie nie mógł znaleźć owcy. Nie słyszał nawet jej nawoływań. Zaczął się o nią martwić, ale był zbyt zmęczony, więc usiadł pod skałą, schował głowę w dłoniach i zastanawiał się, gdzie jeszcze może jej szukać. W tym momencie usłyszał „bee, be, be”. Obszedł skałę dookoła i po drugiej stronie stała jego zabłąkana owca. Biedactwo zaplątało się w krzaki i nie mogło się wydostać. Owieczka była tak zmęczona, głodna i wyczerpana, że nie miała nawet siły chodzić. Pasterz uwolnił ją z krzaków, ostrożnie położył sobie na plecach i niósł przez całą drogę.
Kiedy owce ich zobaczyły, wszystkie były bardzo szczęśliwe, że pasterz odnalazł zagubioną owieczkę. Ten umieścił ją w stajni, ale był tak zmęczony, że położył się obok niej i zasnął. Spał wśród swoich owiec aż do rana. Kiedy się obudził, był zdumiony. Wokół niego leżało puszyste siano, które zapewniało mu spokojny sen, a on sam był okryty wełną owiec, którą strzygł ostatnim razem.
Usiadł. Spojrzał na swoje owce i zapytał:
– To wasza zasługa? Czy tak dobrze się mną opiekowałyście zeszłej nocy?.
– Bee, bee – odpowiedziały zgodnie wszystkie owce. Doceniały troskliwą opiekę pasterza nad nimi. A on już o tym wiedział.
Do dziś zabiera je na najbardziej soczystą łąkę, jaka istnieje, ponieważ wie, że gdy on się o nie troszczy, to one będą troszczyć się o niego.