Starodawna opowieść o kotku i kogutku

Nieopodal pewnej polskiej wsi, na brzegu lasu, przed wieloma laty mieszkała sobie bardzo nietypowa, lecz zgrana para w pięknym domku. Tworzyli ją kogutek i kotek. Pierwszy dom zamieszkiwał kotek, kiedyś podczas swoich spacerów znalazł kogutka i uratował mu życie, przyprowadził go do domu i od tej pory byli najlepszymi przyjaciółmi. Dzień w dzień wszystko robili razem. Gdzie poszedł kotek, tam za nim poszedł i kogutek. Kogutek nie odstępował swojego przyjaciela nawet na krok. Jednak nadszedł dzień, kiedy nasz kotek musiał wybrać się w podróż i nie mógł ze sobą zabrać kogutka.

Kotek martwił się, jak kogutek poradzi sobie bez niego, toteż zawołał go, zanim wyruszył w drogę, i powiedział:

– Kochany kogutku, muszę wybrać się w interesach. Niestety nie mogę zabrać cię ze sobą. Zostaniesz tu sam. Obiecaj mi, że będziesz stosował się do moich zaleceń. Nikomu nie otwieraj drzwi, nie pozwalaj nikomu wejść do środka. Czekaj na mnie. Na świecie jest dużo niebezpieczeństw, a słyszałem, że niedaleko nas kręci się podstępny lis, dla którego byłbyś smacznym kąskiem na obiad.

– Dobrze, koteczku, nikomu drzwi nie otworzę – przysięgał kogucik. – Będę na ciebie wiernie i spokojnie czekał, ale już za tobą tęsknię. Na samą myśl, że cię nie będzie, robi mi się przykro.

– Czas szybko minie – powiedział z uśmiechem kotek. – Ja za tobą też będę tęsknił, drogi przyjacielu. Tylko uważaj na siebie, proszę cię bardzo – powiedział, po czym zamknął za sobą drzwi na klucz, zabrał go ze sobą i wyruszył w daleką podróż.

Nie minęło dużo czasu, kiedy do chatki ktoś zapukał. Kogutek w pierwszej chwili pomyślał, że może jest to kotek. Może kotek zapomniał klucza i dlatego puka? Dlatego odezwał się z pytaniem:

– Kto tam?

– To ja, kotek! – odparł głos zza drzwi. – Otwórz mi drzwi, zapomniałem klucza! – Jednak ten głos nijak nie przypominał głosu przyjaciela kogutka.

Kogutek nie dał się złapać na ten trik. Wykrzyknął z całych sił: – Nie jesteś kotkiem! Kotek ma milutki głos, a twój głos jest piskliwy i cienki, nie otworzę ci drzwi!

Po chwili nastała cisza. Kogutek wziął sobie książkę do czytania i zajął sobie trochę swój wolny czas.

Nie upłynęło dużo czasu, kiedy znowu rozległo się pukanie do drzwi. Tym razem kogutek nie odpowiadał, pomny przestrogi swojego przyjaciela. Jednak pukanie nie ustawało, a po chwili zza drzwi rozległ się głos.

– Kogutku, mam dla ciebie przesyłkę od twojego przyjaciela! Twój kotek prosił, by ci przekazać pyszne ziarna, które dla ciebie zdobył. Sam niedługo będzie w domu, ale chciał ci zrobić prezent.

Kogutek się zastanowił. To w sumie było w stylu kotka. Kotek rzeczywiście mógł przekazać prezent swojemu przyjacielowi przez inną osobę. Podszedł do drzwi, ale nie mógł ich otworzyć. Były zaryglowane od zewnątrz.

– Drzwi są zaryglowane, nie mogę ich otworzyć. Chyba poczekam na mojego przyjaciela – odparł kogutek.

– Nie musisz czekać na swojego przyjaciela! – zaoponował głos. – Otwórz mi okno, a przekażę ci od niego prezent!

Kogutek się zawahał, ale nie przypominał sobie, aby kotek cokolwiek wspominał o otwieraniu okien. Więc przystał na tę propozycję. Perspektywa smacznych ziarenek na obiad bardzo do niego przemawiała. Zapomniał, że miał nikogo do domu nie wpuszczać i nikomu nie ufać.

– Dobrze, w takim razie podejdź do okna od południowej strony – odparł kogutek. Otworzył okno i… zamiast dostać obiecane ziarna, został porwany przez liska kłamczuszka!

Przez całą drogę krzyczał o pomoc, drąc się wniebogłosy – Kotku, ratunku!!! – Ale pomoc nie przychodziła…

Niedługo po tym do domu wrócił kotek. Już na pierwszy rzut oka zauważył, że coś mu nie pasuje. Nigdzie nie było kogutka! Podszedł do południowego okna… No tak! Było otwarte! Już wiedział, że to lis musiał podstępem porwać kogutka! Nie zwlekając ani chwili dłużej, pobiegł za lisem trzymającym za pazuchą kogutka. W duchu modlił się, żeby zdążył uratować kogutka, zanim lis wykorzysta go na rosół.

Na szczęście w miarę szybko dotarł do kryjówki lisa. Czekał na niego, zanim ten do niej wszedł. Szast, prast, brzydko mówiąc, lis dostał po buzi z obu stron. Nie miał szans obronić się przed kotkiem. Na pyszczku pojawiła mu się duża szrama będąca śladem kocich pazurów. Chwilę nieuwagi lisa wykorzystał kotek, który porwał kogutka i w te pędy pobiegł z nim z powrotem do domu!

Ta historia tym razem zakończyła się dobrze. Kotek już nigdy nie zostawiał kogutka nawet na moment. Ale wystarczyła chwila, dwie, a nierozłączni do tej pory przyjaciele już nigdy by się nie spotkali. Morał z tego taki, że zawsze warto słuchać osób, które są naszymi przyjaciółmi i zawsze chcą dla nas jak najlepiej.

4.6/5 - (64 votes)

2 komentarze

  1. Literówka „list” zamiast lis i błąd w zdaniu „nigdzie nie było kotka” a powinno być”nigdzie nie było kogutka”… Pozdrawiam

Wstaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *